sobota, 25 grudnia 2010

Boże Narodzenie

Przy stole? Ależ oczywiście! Dawno nie mieliśmy tylu ludzi przy wigilijnym stole. Rodzice i Marcin, brat Ani, przyjechali z Łodzi, moja siostra z Wojtkiem i bliźniakami, mama Wojtka, ja z Anią, Mama i mój przyjaciel Jurek.
Było bardzo przyjemnie. Smacznie (tu wielkie ukłony w stronę mojej Mamy. Wesoło. Poznawczo - każdy mógł poznać kogoś nowego... Duchowo.
Mam nadzieję, że Wasze Boże Narodzenie, Drodzy Czytelnicy, było również dniem radosnym, spokojnym i prawdziwym świętem! Jeśli nie, życzę, aby następne było właśnie takie!
 Ale czy tak musi być? Czy Święta Bożego Narodzenia muszą być perfekcyjne? Usłyszałem dziś w kościele ważne słowa, które uświadamiają mi trochę bardziej sens tych świąt. I dają odpowiedź na pytanie - czy udane święta to takie, w których wszystko wyszło doskonale.
Niekoniecznie. Czy samo Boże Narodzenie odbywało się w perfekcyjnych okolicznościach? Czy Józef z Marią byli w bezpiecznym, czystym i ogrzanym domu, pod opieką akuszerki? Czy Maria w zaawansowanej ciąży powinna była wyruszać w daleką podróż na osiołku?
To zdecydowanie było dalekie od oczekiwań nawet sprzed dwóch tysięcy lat. Było niebezpieczne, trudne i męczące. Głodne i chłodne. Ale właśnie dlatego w takich niedoskonałych okolicznościach na świat przyszedł Jezus - aby umożliwić nam osiągnięcie doskonałości. W Bożym Narodzeniu perfekcyjna oprawa nie jest najważniejsza - a wręcz jest nieważna. Ważne jest to, by do nas przyszedł Jezus. Aby się dla nas urodził.
Więc nie martwmy się zbytnio świątecznymi potrawami, wystrojem czy prezentami. Tym, czy na pewno wszyscy będą dla siebie niezmiernie mili, choćby się poza Wigilią nie znosili. Nie próbujmy czarować rzeczywistości - często jest trudna i nie ma co udawać, że jest inaczej. Ale Chrystus przychodzi, by nam pomóc przejść przez te trudy. To dla mnie najważniejsze przesłanie Świąt Bożego Narodzenia. I mam nadzieję, że jeśli czyjeś Boże Narodzenie jest od perfekcji dalekie, będzie mógł przyjąć je właśnie jako Narodzenie Tego, kto pomaga nam się udoskonalić, a nie jako nieudane wydarzenie rodzinno - towarzyskie.
Wesołych Świąt!

1 komentarz:

  1. Hej! Piękne słowa. Myślę, że najważniejsze w Świętach jest właśnie to, o czym napisałeś: nadzieja na odwiedziny tego szczególnego Gościa. Uściski!

    OdpowiedzUsuń