środa, 26 grudnia 2012

Boże Narodzenie i pierwszy spacer

Zabraliśmy Maćka na przechadzkę (z naszej strony) i przejażdżkę (jako, że jechał swoim wehikułem). Pierwszy raz na dworze! Całe 15 minut, w temperaturze ok. 9 - 10 stopni (termometr postawiony przy jego główce pozwalał nam to kontrolować). Tak więc spacerkiem uczciliśmy dwa tygodnie Maćka z nami!
A wcześniej mieliśmy okazję gościć rodziców i brata Ani oraz Jurka na Wigilii. Nas goście przygotowali smakowite potrawy i było bardzo przyjemnie. W Dzień Bożego Narodzenia przyszła moja mama. Niestety, siostrzeńcy się akurat pochorowali i nie możemy ich dopuszczać w takim stanie do małego Maćka. Ale jak wyzdrowieją, to napewno to nadrobimy. Jak na razie, chcieli go zabrać na sanki - no bo skoro już się urodził, to może się z nami pobawić, co? ;-)

czwartek, 20 grudnia 2012

Lublin w Chinach czyli jak bliski Daleki Wschód!

Z cyklu komunikacyjnych ciekawostek: po gołym biegaczu na torach i kolejach niezmiernie dużych prędkości do Krynicy przyszedł czas na kuriozum ze świata aeroplanów:
Sami mieszkańcy Lubelszczyzny nie mogą uwierzyć, że są tak daleko. Bądź co bądź do Warszawy pociągiem jedzie się aż 2 godziny z kawałkiem. Lotnisko w Lublinie otwarto dopiero parę dni temu - i ma ono wyjątkowo ładny projekt - ale usłyszawszy, że to gdzieś na Wschodzie, Anglicy z London Stansted Airport poczuli, jak dotyka ich chiński syndrom i umieścili Lublin na naprawdę dalekim, dalekim wschodzie.
Zanim to skorygują, można pewnie się pośmiać patrząc na mapę połączeń ze Stansted.

niedziela, 16 grudnia 2012

Maciek - jak się miewa?

Trudno by w pierwszym tygodniu życia naszego synka coś innego miało mnie zaprzątać - ale warto wymienić niektóre osiągnięcia Maćka z okresu prenatalnego  - oczywiście nie zapominając o dzielnej jego mamie!
Przygotowując go do aktywnego życia zabraliśmy go na lot balonem, a także lot niesławnymi liniami OLT Express... Maciek pływał z nami na canoe oraz promami - wielkimi, małymi i maluteńkimi (ten ostatni to promik w poprzek Motławy w Gdańsku).  Chodził na tatrzańskie i gorczańskie wycieczki oraz podziwiał świat z wieży kościelnej - nawet niejednej. Jechał w kabinie parowozu, ukraińskim pociągu sypialnym, niejednej marszrutce, w wagonach z klimatyzacją i w wagonach z drewnianymi ławkami... Zwiedzał maszynownię statku, wystawę egzotycznych roślin, podziemne miasto bunkrów, warsztaty parowozowni i regionalne muzeum w Santoku. Podróżował autostopem po Polsce, Słowacji i Ukrainie. W Berlinie i Warszawie zajadał się wietnamskim jedzeniem, a w Tarnopolu - ukraińskim. Odwiedzał Poczajewską Ławrę, koszycką katedrę i wiele innych wspaniałych zabytków. Spotykał rodzinę z Syberii i z Podhala. Oglądał Bałtyk w Mielnie, zamek w Zbarażu, winnicę w Zielonej Górze i Wały Chrobrego w Szczecinie. Spał u fajnych ludzi w ramach couchsurfingu, gościł też niektórych. Siadał przy rodzinnym stole w Łodzi i przy ognisku w Kalinowie.

A dzisiaj już nauczył się uśmiechać i zaczął umieć kierować wzrok.

Będzie miał aktywne życie ;-) !

czwartek, 13 grudnia 2012

Maciek, pierwszy pełny dzień

Super! Nasz mały Maciek już nie jest w inkubatorze, tylko z mamą. Oboje czują się dobrze.
W zasadzie trudno powiedzieć, ile on ma. Licząc to, że urodził się 12-12-12 (fajna data, nieprawdaż?) o 01:47 w nocy, to gdy byłem w szpitalu dziś około 18 i zrobiłem te zdjęcia, miał około 40 godzin. Przynajmniej 40 godzin na zewnątrz ;-)
Niesamowite było, gdy mogłem trzymać go na rękach, głaskać po brzuszku, dać się złapać za palec maleńkimi rączkami (całkiem mocno!). Zapraszam do obejrzenia kilku dzisiejszych zdjęć.

środa, 12 grudnia 2012

Witamy Maćka!

WITAMY NASZEGO SYNKA MAĆKA! Urodził się 12-12-12 o godzinie 1.47 w nocy! Waży 3605 g i mierzy 56 cm.
Mama i Maciek czują się dobrze, choć nie było to zupełnie nieskomplikowane. W tej chwili odpoczywają. Maciek musi być trochę dogrzany i na tym zdjęciu jest w inkubatorze, uspokajany moją ręką.

niedziela, 9 grudnia 2012

Czekamy na Maćka

Nasz maleńki PREZENCIK, ukryty pod czerwoną kurtką Ani, powinien być z nami już w tym tygodniu!
Wczoraj wieczorem zabraliśmy się z nim na Krakowskie Przedmieście...
... a dziś spróbowaliśmy polatać po parku. Tak w ramach weekendowych rozrywek zimowych!

sobota, 8 grudnia 2012

Weź balona na balona ;-)

Jak pięknie wygląda Warszawa z góry! W ramach rozrywek różnych wybraliśmy się z Anią i Maluchem w Brzuchu na lot balonem nad stolicą. Lata się co prawda niezbyt długo, ale i tak warto. Loty odbywają się o różnych porach dnia, przez jakiś czas polowaliśmy na odpowiednią pogodę (z dobrą widocznością i bez wiatru - bo wówczas balon nie lata) - i się udało. Widoki były śliczne.
Pierwszy śliczny widok to Ania i balon niższy (mieszczący malucha) oraz balon większy - który nas uniósł. Jakby ktoś chciał tym większym polatać, to można tutaj zapoznać się ze szczegółami.
Balon startuje z okolic Portu Praskiego. Standardowy lot trwa około 15-20 minut. Można w tym czasie obejrzeć z góry Stadion Narodowy - tu widoczny na fotografii w kierunku południowym.
A to widok na wschód - widoczna stacja Warszawa Wschodnia i jadący w jej kierunku pociąg, na pierwszym planie widać budowę stacji metra Stadion, a w oddali - osiedla Szmulowizny, bazylikę na Kawęczyńskiej. Wielka, biała skała widoczna na dalekim planie to Ząbki - można zapytać, co to za ząbek w tych Ząbkach - a to tamtejszy Kościół Miłosierdzia Bożego. A więc Boże Miłosierdzie widać z daleka!
A to widok na północ - być może kiedyś ostoja ptactwa, bobrów i komarów zwana Portem Praskim zamieni się w warszawski odpowiednik londyńskich Docklands, na razie jednak - wygląda dość dziko. A za nią - blokowiska Pragi, wieże praskiej katedry, a na dalekich planach - z lewej Bielany, potem w dalekiej oddali - Tarchomin, elektrociepłownia Żerań, bloki Bródna i Targówka.
A tak wygląda dość płytka Wisła w stronę Starego Miasta.
 Siatka zapobiega próbom zbyt swobodnego latania.
Nam się podobało - może by tak kiedyś zawalczyć o Puchar Gordona - Benetta ;-)