środa, 22 grudnia 2010

Nareszcie popływaliśmy!

Tak - to nie żart. W weekend byłem w Warszawie i pogoda się zrobiła odpowiednia do tego, aby zacząć sezon zimowych szaleństw. Tym razem w Świdrze, razem z przyjaciółmi z Otwockiego Klubu Morsa. Dla Jurka był to debiut w zimowej aurze. Kiedyś musi być ten pierwszy raz ;-)
Dla mnie była to pierwsza kąpiel w Świdrze. W poprzednich latach kąpaliśmy się w jeziorku Łacha, ale tegoroczne powodzie niestety mu zaszkodziły i woda nie jest zbyt czysta.

Wiem, bulwersuje Was jak można w takiej wodzie wytrzymać! Odpowiedź jest prosta - noszę czapkę, aby nie zmarznąć. Poza tym - nigdy, od żadnej zimowej kąpieli nic złego mi nie było. Kiedyś byłem strasznym zmarźluchem i zima była dla mnie bardzo trudnym okresem. Marzły mi dłonie, stopy, wszystko. Teraz marznę w sposób rozsądniejszy - nie mam takich kłopotów, znacznie łatwiej znoszę mrozy (co nie znaczy, że chodzę zimą w krótkim rękawku), generalnie tam, gdzie innym ludziom bywa zimno - mi jest normalnie. W ramach ekstremów temperaturowych po zabawie w zimnej wodzie jeździmy jeszcze "na banię" - wygrzać się w saunie na działce u Grześka. Tam można zakosztować zarówno 110 stopni wewnątrz, jak i śniegu na zewnątrz. Pobudza to krążenie krwi, hartuje, odpręża. Zdrowotnie - na plus.
Poza tym znam swoje możliwości. Wiem, że aby np. kogoś uratować mogę bez problemu wejść zimą do wody i przez określony czas działać. A taka sytuacja może się zdarzyć - tutaj można przeczytać o chłopaku skutecznie ratującym dwie kobiety z samochodu, który wpadł do kanału w Giżycku. Użytecznie - na plus.
Wchodząc do zimnej wody ma się też poczucie, że robi się coś niezwykłego - coś, co wymaga przełamania pewnej psychicznej bariery strachu i niepewności. Takie działanie wzmacnia. Daje poczucie możliwości pokonania różnych przeciwności. Motywacyjnie - na plus.

A jacy fajni, CIEPLI ludzie są wśród morsów. Czy spotkasz morsa bez pozytywnego podejścia do życia? Czy ktoś z negatywnym podejściem do życia mógłby ot, tak sobie, zimą wejść do rzeki i jeszcze się przy tym śmiać. Pozytywne podejście to chyba cecha charakterystyczna ludzi - morsów ;-) Poprzez morsowanie poznałem wielu świetnych ludzi - wśród nich też przyjaciół. Towarzysko - na plus.

Więcej zdjęć zimowych szaleństw - na galerii Otwockich Morsów. W sobotę przyjechali też "telewizory" - ich relację można zobaczyć na końcu "Kuriera Warszawskiego".
Zapraszam nie tylko do oglądania, ale i nad Świder! Osoby spoza Warszawy nie stoją na straconej pozycji - w całej Polsce działają mniejsze lub większe grupy morsów. Szereg informacji o morsowaniu można znaleźć tutaj.

2 komentarze:

  1. Od samego czytania (a co dopiero zdjęć) przemarzłem do szpiku! Idę coś chlupnąć na rozgrzewkę hehehe ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. To naprawdę nie jest takie straszne! Dzięki temu lubi się zimę!

    OdpowiedzUsuń