Dzisiaj nasz mały synek, który dopiero co się urodził,
kończy 18!!!
Tak wyglądał jeszcze zupełnie niedawno...
A teraz - osiemnastka!
Oczywiście miesięcy ;-)
Teraz to już kawał chłopa.
Tak więc kilka podsumowań tego, jaki jest na obecnym etapie mały
Maciek i razem z nim – my…
Maciek jest wesoły. Ma dość specyficzne poczucie humoru i
bywa, że bawią go rzeczy dla nas relatywnie mało zabawne. I vice versa… Sam już
jakiś czas temu wymyślił pewną zabawę, którą nazywamy „Salutem Maćka” – lekko pukasz
się dłonią w skroń ze trzy razy, a potem oddalasz rękę w „salucie” i on już cię
rozpoznaje jako swojego, znającego kod. Jeśli się więc w jego łaski chcecie
wkupić – to pukaniem.
Maciek lubi chodzić. Od kiedy się tego nauczył. Potrafi już
przemierzać odległości rzędu kilometra. Oczywiście, miewa własne pomysły co do
tempa i kierunku chodzenia. Ale byliśmy już nawet w sklepie na zakupach z
Maćkiem „na piechotę”.
Lubi się wspinać. Gdy gdzieś idziemy, jedną z
najfajniejszych rzeczy są schody. Można po nich łazić w górę i w dół. W domu
potrafi na nasze trzecie piętro wejść o własnych siłach.
Uwielbia pociągi. Pociąg to w jego języku „tyt”. Tytem jest
także tramwaj, a czasami i inny środek transportu. Pociąg jest jednak
absolutnie ulubiony i nawet puste tory (gdy się przez nie np. przejeżdża
samochodem) wywołują radosny i pełen wyczekiwania okrzyk „Tyt!”.
Maciek używa już kilku słów. Najczulsze to „tata” ;-) tak
mówi i do mamy. Coraz częściej jednak mówi również „mama”. Poza tym – jest „tyt”
czyli pociąg, jest „kota” czyli kot”, jest „ba” jak balon i różne inne ulubione
okrągłe rzeczy (np. arbuzy w sklepie). Ulubioną przytulanką jest „byk” (to
akurat naprawdę jest pluszowy byk). „Ka” to skrócona wersja wyrazu „piłKA”, a
właśnie piłka to jedna z jego ulubionych zabaw.
Na placu zabaw usiłuje się
wmieszać w grę dużo starszych dzieci i koniecznie bawić się piłką. W domu
piłeczek jest sporo. Szczytem rozkoszy jest basen z piłeczkami w Ikei.
Nadmiar wymyślnych zabawek jest niepotrzebny, kiedy razem z kumplem można zrobić nowy porządek w kuchni...
Do ulubionych rozrywek Młodego należy także basen. Tam także ugania (o
ile można tak powiedzieć) się za piłką, potrafi się już unosić w wodzie z
pływaczkami - skrzydełkami, ale najbardziej lubi chlapać z taty, tj.
siedząc mi na rękach albo głowie.
Inne zabawy to zjeżdżanie na zjeżdżalni, huśtawka i
oczywiście piaskownica. Może nie tyle oczywiście, bo jeśli w okolicy pojawią
się dzieci grające w piłkę, wiaderko i łopatka idą w bok i Maciek już chce
dołączyć do piłkarzy.
Maciek bardzo lubi książeczki i całkiem poważne książki. A najbardziej - książkę pt. Pociągi - 1001 fotografii ;-)
Gdy zwiedzamy jakieś miejsca, Maciek zwraca uwagę na pociągi
i tramwaje oraz na wieże. Wysokie budynki lub ciekawsze architektonicznie wieże
kościołów to jego ulubione punkty orientacyjne. W górę patrzy i na księżyc –
bardzo go lubi.
Oczywiście, ciekawe są nie tylko ślimaki i ptaki... ale również samoloty. Maciek lubi śledzić ich ruch na niebie, ale gdy zobaczył samolot z bliska, czuł się nieco onieśmielony.
Trudno powiedzieć, czy lubi zwierzątka. Lubi mięso... A co do zwierząt - to chyba nie do końca jeszcze rozumie, że to nie są pluszowe zabawki. A to się może niezbyt podobać zwierzętom...
Maciek dzielnie towarzyszy nam w podróżach. W ciągu swoich
osiemnastu miesięcy był na dłuższych wyprawach w Gorce, na Słowację i Węgry, do
Portugalii i na Maderę, na Litwę i Łotwę. W kraju - już nie tylko wiele razy w
Łodzi, kilka razy w Uniejowie, w Kalinowie, ale także w Zakopanem, Rabce,
Tarnowie, Płocku, Sierpcu, Poznaniu, Krakowie. I lista ta się z pewnością
wkrótce będzie wydłużała…
Maciuś lubi też tańczyć do muzyki, klaszcze wtedy w dłonie, ugina i prostuje kolanka i obraca się w prawo i w lewo. Bardzo lubi się przytulać, wspinać na kogoś, jeść serek Bieluch... i jest taki milutki! Aż trudno nam sobie wyobrazić jakiś bunt dwulatka, którym straszą bardziej doświadczeni rodzice:-)
OdpowiedzUsuńJak będą dwa latka to zobaczymy i bunt dwulatka - a może nie?
OdpowiedzUsuń