poniedziałek, 12 grudnia 2011

Zełwągi - wszystko się udało!

"Mikołaje": Jurek, Mariusz i Dominik
Wszystko udało się fajnie w Zełwągach! Aż trudno mi uwierzyć, że to już dziesiąty raz.
Tutaj  można poczytać, jak było w tym roku. A było bardzo sympatycznie.
Co roku kilka osób razem ze mną prowadzi tę akcję. Mam nadzieję, że ktoś ją nawet może kiedyś przejmie...
Ta akcja uświadamia mi, jak wiele może być do zrobienia dla zwykłego człowieka. I jak wiele kto inny może zrobić. Pozwala mi spotkać bardzo dzielnych ludzi, którzy wielką pracą, determinacją i  wiarą potrafią wyrwać się z sytuacji, w której większość opuściłaby bezradnie łapki. Pozwala mi uświadomić sobie, w jak bardzo cieplarnianych warunkach sam byłem chowany.
Z drugiej strony - pokazuje ogromną, przygnębiającą, a czasami przerażającą biedę. Biedę, która może dotyczyć nie tyle rzeczy stricte materialnych (choć również), co pewnego potencjału wydobycia się z dna, pomysłu na życie, umiejętności i chęci, by wyjść z trudnej sytuacji. To bieda, wobec której można poczuć się bezsilnym.
Pozytywne jest to, że w ciągu minionych dziesięciu lat widzę tej beznadziejnej biedy coraz mniej. A spotykam coraz więcej osób, którzy się z takiej biedy wydobyli. A teraz nawet potrafią i chcą pomagać innym. I to sa dla mnie bohaterowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz