czwartek, 8 grudnia 2011

Tatry w grudniu? Piękne i bezśnieżne

Przy okazji konferencji SITK w Kościelisku udało się zrobić fajną wycieczkę w Tatry.
Niesamowite było to, że było tak ciepło i zupełnie bezśnieżnie.
 Na początku poszliśmy Doliną Kościeliską na Halę Ornak. Ze schroniska na Hali Ornak - szlakiem w kierunku Czerwonych Wierchów. Tak oto wyglądała Dolina Kościeliska z góry.


A tak ja na tle Czerwonych Wierchów widzianych "od tyłu".

Górski szlak pokonywaliśmy razem z kolegami z pracy - Wojtkiem Glassem i Michałem Jasiakiem.







Tam, spoza chmury, nadlatywał słowacki roaming. Polskiego zasięgu nie było...


Ale chmura nad granicą to był tylko przypadek. Po "naszej stronie" widoczność była wspaniała, a grudniowe słoneczko grzało.

 W kilku miejscach na źdźbłach trawy porobiły się takie fantastyczne lodowe skrzydełka.


Tutaj trochę więcej lodowych wrażeń - bądź co bądź to grudzień i coś zamarzniętego powinno być!


Jeszcze taka ciekawa kępka lodotrawki! Niestety, ten lód oznaczał bardzo śliskie kamienie na ścieżce, więc chodzić nie było zbyt łatwo. Mimo tego trzymaliśmy tempo prawie czterech kilometrów na godzinę.

Przez spory kawałek w odległości ok. 50 metrów towarzyszyła nam kozica. To ponoć płochliwe zwierze - ta nas widziała, reagowała zwróceniem rogatej głowy na beeeczenie (na gwizd czy inne próby wydawanych dźwięków - nie) - idąc trochę poniżej nas towarzyszyła nam przez jakieś 15 minut.

Widok był niesamowity - z jednej strony po Pilsko, Babią Górę, a w tle - Beskid Żywiecki i Śląski, z drugiej zaś - po Jaworzynę Krynicką.

Wschodnia część Podhala zasnuta była chmurami - daleko pod nami. A ten czubek po prawej - to Giewont widziany od strony "zza głowy".


W sumie zrobiliśmy ładny kawałek drogi - ok. 23 km. Tutaj można zobaczyć to w szczegółach:




A po konferencji pojechałem do Bukowiny Tatrzańskiej odwiedzić moją podhalańską rodzinę - Michała i Anię Kossków. Prowadzą oni w Bukowinie pensjonat Rozetka. Bardzo sympatycznie spędziliśmy czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz