czwartek, 21 kwietnia 2011

Armateczka

Z góry zaznaczam - nie wiem, o co chodzi. Wyszedłem z pracy kupić coś do jedzenia i wracając do biura przed siedzibą naszej firmy zobaczyłem coś takiego:
Kilka osób w fantazyjno-srebrnych mundurach pchało armatę. Byli uzbrojeni w garnki na głowach i trzepaczki do jajek oraz inne sprzęty gospodarstwa domowego. Raźno gwizdali, sporo salutowali.
Ot, folklor Pragi, którą coraz bardziej lubię. Nadciągnęli od strony Restauracji "Winowajca" i sklepu spożywczego "Pod Spalonym Materacem Ireny" - więc wszystkiego się można było po nich spodziewać.
Nie odstrzelili jednak nic w okolicy, pogwizdując, salutując i brzęcząc artykułami gospodarskimi (nie zbierali pieniędzy) dziwni ci ludzie dalej popchali armatę w stronę Ząbkowskiej.
Taki miły przerywnik z gatunku miejskiego folkloru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz